Rozdział 286
„Dzieci!?” – jęczę. „Kto jeszcze wyszedł?” – zerkam przez ramię na mamę, schodząc po schodach.
„Nie twoja sprawa” – mówi mama, bardzo wyniośle, obdarzając mnie tajemniczym uśmieszkiem. „Przecież nie zamierzam donosić na własne dzieci”.
„Czy to Rafe!?” pytam, podekscytowany i trochę zgorszony, zerkając również na Jacksona, który słucha z zainteresowaniem.