Rozdział 126
„ Poczekaj” – mówię przy śniadaniu, mając już w ustach połowę kawałka bekonu – „co masz na myśli, mówiąc, że jutro nie mamy zajęć?”
„ Dzisiaj piątek, kuzynie krewetkowy” – mówi Jesse, uśmiechając się do mnie. „Czy wiesz o tych rzeczach, które nazywają weekendami?”
„ Nie bądź słodki, Jesse” – warczę, patrząc na niego gniewnie, co tylko pogłębia jego uśmieszek. „Po prostu nie wiedziałam, że Akademia ich uznaje. To znaczy, nie wiedziała, kiedy byliśmy kandydatami w koszarach”.