Rozdział 197 Sto dziewięćdziesiąt siedem
Christian poskarżył się: „Z całą tą serią gównianych odpowiedzi i musi czekać do popołudnia, żeby wydać werdykt? Założę się, że Russell mógłby podjąć decyzję szybciej”.
Annie spojrzała na męża wrogo i rzekła surowym, cichym tonem: „Spokojnie, Christianie”.
Temperament księcia ostygł do tego stopnia, że na jego twarzy pojawił się mały uśmiech, gdy podniósł jedną z dłoni Annie, by złożyć na niej pocałunek. Następnie wyszeptał: „Jak sobie życzysz, moja księżno”.