Rozdział 186 Sto osiemdziesiąt sześć
Po lunchu sąd wznowił rozprawę, wzywając Marie Martin na mównicę. Gdy tylko usiadła, jej palce nerwowo przeczesały jasnobrązowe włosy pixie, które już trzy razy sprawdziła w lustrze, gdy się szykowała. Wyprostowała plecy, by pokazać jak najwięcej pewności siebie.
Jednak strach za jej fioletowymi oczami nie mógł być przykryty tymi długimi rzęsami, ani nie mógł być przyćmiony przez cienie pod oczami. Gdyby nie była teraz przerażona, coś byłoby z nią nie tak. Jako minister finansów, jako osoba mająca bezpośredni dostęp do funduszy rządowych, otrzymała tak wiele ofert łapówek na przestrzeni lat, że straciła rachubę.
Jej zarzuty były nieco inne niż zarzuty wobec jej trzech innych kolegów, którzy zostali oskarżeni. Z jakiegoś powodu prokuratura postanowiła zachować „należytą staranność” i dokładniej zbadać jej sprawy i… „umowy biznesowe”. Odkryli, że otrzymywała łapówki od firm budowlanych, które chciały rządowych projektów.