Rozdział 153 Sto pięćdziesiąt trzy
W znacznej odległości od hotelu otwarto właśnie podziemne kasyno. Miejsce było wypełnione dużymi stołami do ruletki, jasno oświetlonymi automatami do gry, żetonami do gry i licznymi taliami kart. Lykanie, którzy tłoczyli się w tym miejscu, wiwatowali na cześć swoich przyjaciół, buczeli na przeciwników, trzaskali stołami przy przegranych i częstowali wszystkich rundką drinków przy zwycięstwach.
Samica Lycana szukała wysoko i nisko, zanim w końcu znalazła osobę, po którą przyszła. Swobodnie wślizgnęła się na siedzenie naprzeciwko niego w jego prywatnej kabinie, najwyraźniej nie zrażona jego groźnym wyrazem twarzy.
Kiedy się uśmiechnęła, zapytał: „Livio, chcesz, żebym cię znowu wyrzucił?”