Rozdział 54
„Elara nie prosiła nikogo, żeby mnie pobił; to mężczyzna, z którym mnie zdradza, zaatakował mnie” – powiedział Jasper z zapadniętą twarzą, siadając na łóżku, sfrustrowany, a jego twarz pokryta obrażeniami była wykrzywiona.
Tej nocy opuścił klub z dwoma ochroniarzami. Początkowo chciał zająć się urazem głowy, ale został wepchnięty w krzaki w chwili, gdy tylko stanął na chodniku.
Ci mężczyźni byli na tyle nieustraszeni, że nawet nie zawracali sobie głowy zakrywaniem twarzy. Dosłownie go pobili i zrugali, nie zapominając o szyderczym spojrzeniu przed wyjściem, przypominając mu, żeby pamiętał, gdzie jego miejsce!