Rozdział 69
Podczas kolacji Alyssa wyczuła, że z atmosferą było coś nie tak.
A po spojrzeniu na twarz „Justina” mogła stwierdzić, że nie zmyśla. Przez większość czasu jego wyraz twarzy wyrażał aurę chłodu i obojętności. Nie musiał nic mówić, aby dać znać ludziom wokół siebie, zwłaszcza jej, o swojej obecności.
Tym razem jednak jego brwi były bardziej zmarszczone, a oczy niebezpiecznie błyszczały. Był jak drapieżnik, który właśnie stracił swoją ofiarę. Zacisnął palce na widelcu tak mocno, że część jej bała się, że się złamie.