Rozdział 60 Sześćdziesiąt
Punkt widzenia Adriana
Uśmiechnąłem się do pocałunku i przyciągnąłem ją bliżej siebie, sprawiając, że dźwięki zaskoczenia wokół nas stały się głośniejsze. Szczerze mówiąc, obserwowanie, jak zajmuje swoje miejsce jako Luna stada przed moim Fay i połową stada, było najgorętszą rzeczą, jaką kiedykolwiek widziałem. Tak bardzo kocham kobietę, którą się staje. Uwielbiam to, jak potrafi być miła i wyrozumiała, jednocześnie wzbudzając szacunek.
Po chwili przerwaliśmy pocałunek i oparliśmy moje czoło o jej. Przenikliwy krzyk przeciął powietrze i obejrzeliśmy się, by zobaczyć histeryczną Fay powstrzymywaną przez swoich zwolenników.