Rozdział 56 Pięćdziesiąt sześć
Punkt widzenia Loli
Promienie słoneczne jaskrawo świeciły mi w twarz, zmuszając mnie do mrużenia oczu przez sen, zanim w końcu je otworzyłem. Ku mojemu zaskoczeniu, spotkałem szeroko rozbudzonego Adriana, który uważnie mnie obserwował z uśmiechem na twarzy.
„Dzień dobry, moja piękna przyjaciółko” – przywitał się, po czym szeroko się do mnie uśmiechnął, przez co moje policzki zaczęły przypominać bardzo dojrzałego pomidora.