Rozdział 54 Padł na kolana
Li Ziyang celowo podniósł głowę, jakby chciał zademonstrować swoją upartą dumę z nazwiska swojej rodziny. Nie miał pojęcia, czy jego ostatni atut zadziałał na Chu Fenga, więc założył maskę człowieka, który nie ma nic do stracenia i ryknął: „Jeśli dojdzie do ostateczności, pójdziesz na dno ze mną!”
W psychologii jest takie powiedzenie, że gdy ludzie boją się najgorszego, ich strach zamienia się w furię. A teraz Li Ziyang był o jedną słomkę od złamania grzbietu wielbłąda—
„ Idziemy z tobą?” Chu Feng rzucił mu obojętne spojrzenie, po czym prychnął. „Nie nadajesz się nawet do tego”. Właśnie wtedy Chu Feng odebrał telefon. Po rzuceniu okiem włączył głośnik, ale nic nie powiedział i po prostu delektował się herbatą, podczas gdy dzwoniący mówił.