Rozdział 537
Schwartz poruszył się i jęknął, gdy przez jego ciało przeszył go ból. Przełknął ślinę z bólem; jego usta były jak papier ścierny. Delikatny dotyk na ramieniu, ktoś przyłożył słomkę do jego ust, a następnie do jego zrozpaczonego umysłu dotarły miękkie, melodyjne dźwięki Prozerpiny.
„Pij James” – uspokajała go. Jego powieki drgnęły, a on spróbował się uśmiechnąć.
Czy był martwy? Czy był w niebie?