Rozdział 52 „Co ty, kurwa, robisz?”
Atmosfera w klubie jest inna niż wtedy, gdy byłem trzeźwy. Teraz wydaje się, że mnie otacza, sprawiając, że moje serce bije szybciej z ekscytacji. Słabe światło w klubie nie ułatwia mi już zamglonego widzenia, a tańczący ludzie, zmysłowo otulający swoje ciała, nie ułatwiają mi chodzenia, ponieważ moje nogi są bardziej drżące i lżejsze niż zwykle.
W przeciwieństwie do innych klubów... ludzie wydają się tu czuć swobodniej. W pewnym sensie rozumiem, dlaczego mówią, że to perwersyjne - nie ma nic złego w chodzeniu w tak skąpych ubraniach, które eksponują ich ciała, zarówno kobiece, jak i męskie. Są ludzie z naszyjnikami, skórzanymi ubraniami... i kilkoma okrągłymi platformami rozstawionymi po całej sali, na których znajduje się taniec na rurze. Pierwszy raz widzę coś takiego na żywo... Naprawdę, jeśli jestem aniołem, to jestem spadającym. A to wszystko wina Juliana Adamsa.
Jakoś udaje mi się dotrzeć do baru. Opieram się o niego, wyciągając rękę do barmana, który podchodzi z lekko zaniepokojonym wyrazem twarzy.