Rozdział 117 - JULIAN ADAMS (POV)
Zerkam na zegarek na nadgarstku, smukłe wskazówki tykają, gdy mijają sekundy. Przechylam głowę, teraz wpatrując się w sufit, jasne światło miesza się z blaskiem księżyca wpadającym przez okno. Na zewnątrz zapadła noc i nie ma nikogo w budynku poza ochroniarzami i innymi pracownikami, którzy pracują na nocną zmianę.
Szczerze mówiąc, chciałbym być w domu, w cieple Angelee, ale oto jestem, w swoim biurze, trzy godziny po zakończeniu pracy, czekając na dokończenie tego, co zaniedbałem bardziej, niż powinienem.
„Nie mogę pozwolić, żeby ten facet Tyler zgarnął całą chwałę, co?” mruczę do siebie, biorąc głęboki oddech...