Rozdział 94 Kolacja w rezydencji Blackwood
Kiedy pokojówki postawiły kryształowe kielichy, wydały one cichy dźwięk, który trudno było usłyszeć przy buzującym ogniu. W jadalni panowała przejmująca cisza, ponieważ z obu stron stołu rzucano niebezpieczne spojrzenia.
Maria siedziała obok niego, a pan Forbes bawił się serwetką po lewej stronie stołu, a jego wzrok przeskakiwał to na lśniące srebro, to na ciemną postać syna naprzeciwko.
Twarz Maxwella wyglądała jak burza uwięziona między dwoma granitowymi wzgórzami. Jego przyćmione oczy były zmrużone, a szczęka zaciśnięta. Annabel siedziała obok niego z plecami wyprostowanymi jak deska, z szerokim uśmiechem na twarzy, próbując rozładować napięcie w pokoju.