Rozdział 329
Po śniadaniu postanowiliśmy wybrać się na spacer po mieście. Ulice tętniły życiem poświątecznych klientów, a ja cieszyłem się żywą atmosferą. Kolorowe dekoracje wciąż wisiały na latarniach i w witrynach sklepowych, nadając miastu świąteczny klimat.
„Dzień dobry, Alpha! Luna!” zawołał starszy mężczyzna, gdy przechodziliśmy obok, z szacunkiem unosząc kapelusz.
Grupa młodych wilkołaków pochyliła głowy, gdy przechodziliśmy obok. „Alfa Edwin, Luna” – wymamrotali chórem.