Rozdział 135
Hałas rozbrzmiał w magazynie, po którym nastąpiły łagodniejsze odgłosy materiału uderzającego o podłogę. Kiedy kurz opadł, zobaczyłem górę kolorowych tekstyliów tam, gdzie stał Max. „M-Max?” – zawołałem niepewnie, robiąc chwiejny krok do przodu. „Czy... Czy wszystko w porządku?”
Odpowiedział mi błotnisty jęk, po którym nastąpiło jakieś szuranie. Słyszałem, jak prycha i próbuje wydostać się na zewnątrz.
„Audrey! Pomóż mi się stąd wydostać!” Jego głos był zły, ale wyraźnie zirytowany.