Rozdział 128
Audrey
Dźwięk długopisu skrobającego po papierze wypełniał ciszę mojego pokoju w akademiku. Z czerwonym długopisem w ręku starannie przerabiałem ogromną stertę papierów, które profesor Stevens kazał mi ocenić. Chociaż było to dużo pracy, odciągało to moje myśli od innych problemów — głównie kwestii znalezienia mentora do mojej pracy magisterskiej — co było dobrą rzeczą.
Nagle ciszę przeciął dźwięk cichego pinga z mojego laptopa. Spojrzałem na ekran z westchnieniem. Spodziewając się kolejnego odrzucenia e-maila lub może sonte kolejnych instrukcji od profesora Stevensa. Zamiast tego. Poczułem, jak serce podskakuje mi do gardła, gdy tylko zobaczyłem nazwisko nadawcy: Black.