Rozdział 838
Jackson warczy mi w twarz, choć nie drgnę ani o cal, zupełnie bez strachu. Bo nawet jeśli strach i gniew przejdą przez niego na to potwierdzenie, wiem, że nic z tego nie jest dla mnie. Dla mojej babci, być może - ale nie dla mnie.
„Hej” – szepczę, wyciągając rękę i obejmując jego policzek moją dłonią. „Ten? Ten głupi kumpel? Nienawidzę go”.
Jackson patrzy na mnie przez długi moment, zanim wybucha śmiechem. „Serio?”