Rozdział 659
Kapitan i ja tkwimy w impasie przez długi, długi moment, żadne z nas nie ustępuje. Patrzy na mnie z góry, lekko szczerząc zęby, próbując zmusić mnie do złamania.
Ale ja po prostu patrzę na niego beznamiętnie.
Przez całe życie miałem do czynienia z Alphami większymi od niego. Jeśli myśli, że może mnie przestraszyć, szykuje wielką niespodziankę.