Rozdział 335
„Nie wiem” – mówi Daphne, przechylając głowę i lekko mrużąc oczy w wyzwaniu. „Czy twoje ciasteczka Midwinter są dobre?” Jesse wzdycha ostro. „Nie, nasze ciasteczka są do bani”. Daphne znów wybucha śmiechem, a Jesse idzie z nią.
„Serio” – kontynuuje Jesse, kręcąc głową. „Są kupione w sklepie i znikają w ciągu ośmiu sekund. Musisz walczyć na śmierć i życie, żeby zdobyć jeden. Chase – ugryzie cię, a Bella, ona ma naprawdę ostry kij – „Och, jestem pewna, że nie jest tak źle” – mruczy Daphne, wciąż się uśmiechając, jej wzrok przesuwa się po Jessem, chociaż nie miała takiego zamiaru. „Nie” – wzdycha, opierając się o ścianę i uśmiechając się do niej. „Zapewniam cię, że tak jest. W rzeczywistości mama, tata boją się, że wrócimy do domu, a wszystkie meble w salonie zostaną rozwalone na kawałki, porzucone na złom
Mama nie jest szczególnie domatorką, więc wszystkie nasze ciasteczka i ja nie wychodzimy dziś wieczorem na miasto - dzieci zorganizowały zamach stanu i wykluczyły nas z domu. Tam panuje chaos - kompletna dziecięca anarchia. My palimy drewnem i częściami zamiennymi do ich domku na drzewie.