Rozdział 256
„No chodź” mruczy Luca, uśmiechając się do mnie, a kiedy otwieram oczy, nie mogę powstrzymać się od uśmiechu. „Wejdźmy do środka – tam pewnie żywcem zjadają Daphne”.
„Och, nie są” – mówię, lekceważąc ten pomysł i nie chcąc jeszcze wchodzić do środka, rozkoszując się tą chwilą sam na sam z moim kumplem. Przychylam się do niego na chwilę ciepła, ciesząc się twardym mięśniem jego klatki piersiowej na moim policzku, wiedząc, że Ben, Rafe i Jesse są idealnymi dżentelmenami w środku. Albo przynajmniej Ben i Rafe, co powinno wystarczyć.
Ale Luca szturcha mnie, a kiedy na niego patrzę, marszczy nos. „Chodź, ślicznotko, kupię ci trochę tego szampana”. „Próbujesz mnie upić, kolego?” mruczę, uśmiechając się.