Rozdział 171
„ Weź go trochę pod swoje skrzydła, okej, Ben? Chcę, żeby Jackson się dobrze bawił, a ty jesteś milszy od reszty.”
„ Tak jest, Księżniczko Kapitanie” – mówi radośnie Ben, salutując mi, po czym podchodzi do Jacksona, by przywitać się z nim szczerze.
Wzdycham z zadowoleniem, gdy ogień rozpala się na małym kawałku drewna, które wepchnąłem pod kłody, zaczynając palić się ciepło i przytulnie. Odchylam się na piętach, obserwując, jak ogień liże chłodne drewno, znów zadowolony, że mam kominek w tym zamku, który robi się coraz zimniejszy z każdą nocą.