Rozdział 146
Reszta dnia mija leniwie i dobrze. Ben i Luca wracają z nami do pokoju, rozpalamy przytulny ogień. Ben wyciąga się przed kominkiem z głową w poduszce i chociaż nalegam, żeby poszedł spać do mojego małego kącika, protestuje, że jest w porządku. Więc zadowalam się rozłożeniem na nim mojego ładnego zielonego koca, żeby było mu przytulnie.
Ben mruczy podziękowanie, a reszta z nas bierze się do pracy.
No cóż, ci z nas, którzy nie mają kaca, biorą się do roboty, Rafe i Jesse rozsiadają się na krzesłach z książkami. Luca po prostu kładzie swoje długie ciało na kanapie, z otwartym podręcznikiem na piersi, z zamkniętymi oczami i spokojnym oddechem.