Rozdział 117 117
Z szerokim uśmiechem na twarzy Sophia skinęła głową w stronę Bryana. „Okej.”
Ona troszczyła się tylko o niego; o nikogo innego. Jeśli chciał, żeby zwracała się do niego w ten sposób tylko wtedy, gdy byli sami, to była na to gotowa.
Otworzyła drzwi i wysiadła z samochodu. Następnie podeszła do okna i spojrzała na niego.