Rozdział 267 Wszystkie rodzaje życia
Prywatny szpital miejski już od rana tętnił życiem, a korytarze oddziału dla pacjentów były tak zatłoczone, że niemal nie dało się się poruszać.
Wśród zamieszania z windy wyjechał wózek, którym jechała pielęgniarka w niebieskim uniformie, o obojętnym wyrazie twarzy. Wózek był pełen leków i igieł do zastrzyków, zmierzał w stronę trzeciego oddziału korytarza.
Drzwi się otworzyły i pielęgniarce rozległ się piskliwy krzyk kobiety.