Rozdział 127
„ A co z tego, że ktoś nas zobaczy? Nawet gdyby tak się stało, pomyśleliby tylko, że to ty mnie uwiodłeś, prawda?
Usta Michaela wygięły się w triumfalnym uśmiechu, a jego oczy zabłysły.
Nic dziwnego, że się nie martwił. Wziął to już pod uwagę. Michael stawał się coraz bardziej nikczemny.