Rozdział 457 Karanie jej
Punkt widzenia Belli.
Ryder zabrał mnie do domu z niebezpieczną obietnicą. Serce waliło mi w piersi. Powiedział, że mnie ukarze. Co miał na myśli? Po dotarciu do domu zaciągnął mnie do swojego pokoju i rzucił na łóżko.
„Jesteś gotowa, kochanie, na swoją karę?” Jego oczy pociemniały, gdy mierzył moje ciało od stóp do głów. Nie mogłam mówić; po prostu stałam tam, oblizując suche usta, czekając na jego karę. Usiadł na skraju łóżka i rozłożył nogi szerzej, opierając łokieć na kolanach. Przyglądał mi się przez długą chwilę i powiedział: „Chodź tutaj”. Gestem głowy dał mi znak, żebym podeszła bliżej. A ja posłuchałam jak zakochana fanka. Moje ciało zachowywało się samo, jakby mnie w jakiś sposób zahipnotyzował. Niesamowicie mnie do niego i jego uroku przyciągał. „Na kolana” rozkazał swoim dominującym głosem, a ja ruszyłam do przodu i usiadłam mu na kolanach. Obrócił mnie i pochyliłam się na jego kolanach . Moja głowa zwisała w powietrzu, a mój tyłek był nad jego kolanami. Złapałam oddech, gdy podciągnął mi sukienkę do pasa. Moje czarne koronkowe majtki były widoczne w jego oczach. Pieścił moją okrągłość.