Rozdział 135 nr 135
Stacja była chaotyczną symfonią. Dla niewprawnego oka wydawała się bezkierunkowym dysonansem ludzi biegających w panice w kręgach. Ale to było skoordynowane szaleństwo. Każdy miał swoje szczegółowe instrukcje. A wspólnym celem było dowiedzieć się, co stało się z Robertem Stewartem i położyć kres koszmarowi.
Kapitan Whitlock i zespół śledczy wbiegli na stację, gdzie czekał na nich analityk IT. Pozostali rozdzielili się, aby kontynuować swoje różne zadania.
„ Gdzie jest Mario?” – krzyknął kapitan Whitlock, przekrzykując hałas.