Rozdział 81
Wstrzymałem oddech, a całe moje ciało zesztywniało, gdy pozwoliłem mu trzymać moją twarz pazurem z błoną pławną. Dziwny zapach Dickena znów zaczął rozprzestrzeniać się w powietrzu.
Teraz uwierzyłem w tajemniczą moc trytonów. Jego czar był tak prawdziwy, że mnie unieruchomił.
Oczywiście, martwiłem się o życie mojego profesora. Ale w tym momencie groźba pod adresem Gary'ego nawet mnie nie obchodziła; byłem zbyt zajęty próbami opierania się śmiertelnemu urokowi Dickensa.