Rozdział 78
Mikołaj
Gdy patrzyłam, Piper zdawała się zapadać w sobie. Wina i zmartwienie przygniatały jej ramiona i czyniły ją małą. To jej nie odpowiadało. Była silna, wojowniczką, ale strach o Elvę przeszywał ją na wskroś.
Znałem dziecko zaledwie kilka krótkich tygodni, a już cierpiałem, patrząc, jak płacze i trzęsie się z gorączki. Mogłem sobie tylko wyobrazić, co czuła Piper. Patrzenie, jak jej córka choruje teraz, i tak często, musiało być szczególnym rodzajem tortury.