Rozdział 206
Ale byłem pierworodnym synem mojego ojca. Miałem obowiązki wobec tronu i królestwa nad sobą. Oczekiwania wobec mnie uniemożliwiały mi buntownicze zachowanie, na jakie pozwalano Julianowi, jako drugiemu synowi.
Więc zacisnąłem zęby i się zgodziłem.
Kiedy dotarłem na miejsce spotkania, na patio tuż za jadalnią, Lilliana już tam była, czekając na mnie. Podeszła do mnie, bez wstępu ani powitania, i pocałowała mnie prosto w usta. To był niezręczny pocałunek. Jej usta były zbyt stanowcze, wcale nie plastyczne. Jej ciało było sztywne w stosunku do mojego. Jej dłonie spoczywały na moich ramionach bez żadnego uścisku. Bez ciągnięcia ani drapania. Bez żadnej namiętności.