Rozdział 126
Wokół mnie rozbrzmiewały szepty, spekulacje, kto kogo naśladuje. Sukienki Lilliana i moje były na tyle podobne, że młyn plotek pracował na najwyższych obrotach. Zwłaszcza z dodatkiem dzieci.
Dzieciaki siedziały teraz przy swoim prywatnym stoliku ustawionym z tyłu sali. Rozglądały się nerwowo, jedząc.
Dziewczyna siedząca obok mnie przy głównym stole powiedziała: „Cóż, ktoś z pewnością kogoś skopiował. W pałacu nic nie jest przypadkiem”.