654 Hojność
„ Kto tam?” zapytała Tessa chrapliwym głosem, podchodząc, by otworzyć drzwi. Ku jej zaskoczeniu, maleńka postać wskoczyła jej w ramiona, gdy otworzyła drzwi. „W końcu przyszedłem, żeby cię zobaczyć, panno Tesso. Jestem taki szczęśliwy!” Gregory szeroko się uśmiechnął, obejmując uda Tessy.
Tessa w końcu się obudziła. Spojrzała na chłopaka z wyrazem szoku i zaskoczenia na twarzy. „Kiedy tu przyjechałeś, Gregory? Dlaczego nie zadzwoniłeś, żebym cię odebrał?” Pochyliła się i wzięła go w ramiona. „Chciałem ci zrobić niespodziankę” – odpowiedział Gregory, ocierając policzki o policzki Tessy.
Tessa poczuła, że jej serce zaraz się roztopi — nie mogła przestać całować i przytulać małego chłopca w swoich ramionach. Kiedy Timothy zobaczył, jak blisko siebie byli, nie mógł powstrzymać się od zazdrości. Więc lekko kaszlnął. „Czy ja już nie jestem twoim ulubionym bratem, Tessa? Stoję tu już pół dnia, a ty nawet na mnie nie spojrzałaś” — mruknął.