Pobierz aplikację

Apple Store Google Pay

Lista rozdziałów

  1. Rozdział 1 Poślubiłem Najbrzydszą Kobietę W Mieście
  2. Rozdział 2 Tak naprawdę nie wyglądam tak
  3. Rozdział 3 Wkurz go
  4. Rozdział 4 Odkrycie
  5. Rozdział 5 Kochanie, czy mam rację?
  6. Rozdział 6 Upokorzenie
  7. Rozdział 7 Spanie na sofie
  8. Rozdział 8 Przeprosiny
  9. Rozdział 9 Nie będę przepraszać
  10. Rozdział 10 Żadnych przeprosin, żadnego jedzenia
  11. Rozdział 11 Szumowiny
  12. Rozdział 12 Szumowiny powracają
  13. Rozdział 13 Zły facet, zabiję cię
  14. Rozdział 14 Schemat
  15. Rozdział 15 Kopię dalej niż ty
  16. Rozdział 16 Człowiek płytki
  17. Rozdział 17 Wiadomości na bieżąco
  18. Rozdział 18 Kupowanie formalnej sukienki
  19. Rozdział 19 Dając to tobie
  20. Rozdział 20 Czy Marcus miał romans?
  21. Rozdział 21 Złapanie oszusta
  22. Rozdział 22 Wylizuj je do czysta
  23. Rozdział 23 Nie idź
  24. Rozdział 24 Jestem bardzo piękna
  25. Rozdział 25 Zemsta
  26. Rozdział 26 Suknia została rozcięta
  27. Rozdział 27 Duch
  28. Rozdział 28 Nie mogę oddychać
  29. Rozdział 29 Nie wolno uczestniczyć w imprezie
  30. Rozdział 30 Ukradnij Pierścień
  31. Rozdział 31 Dobry w kontrolowaniu siebie
  32. Rozdział 32 Zaproszenie
  33. Rozdział 33 Możesz uczestniczyć w imprezie
  34. Rozdział 34 Przyjęcie urodzinowe
  35. Rozdział 35 Prezent gratulacyjny
  36. Rozdział 36 Czekamy na odgłos małych stóp
  37. Rozdział 37 Wstręt
  38. Rozdział 38 Zgubiłem się
  39. Rozdział 39 Dziecko jest Marcusem
  40. Rozdział 40 Była zazdrosna

Rozdział 7 Spanie na sofie

Millie, jak się wydawało, wcale nie spała tak mocno, bo nagle otworzyła oczy. Mrugnęła i w jej polu widzenia pojawiła się przystojna twarz.

Jej oczy rozszerzyły się ze zdziwienia i zawołała: „Co robisz?”

Marcus poczuł się winny, gdy cofnął rękę.

„Budzę cię. Wstawaj. Śpisz na kanapie” – rozkazał Marcus.

Millie spojrzała na sofę i skrzywiła się. Była przestronna, ale nie mogła zastąpić łóżka.

Wiedziała, że Marcus nie będzie chciał spać obok niej i że ktoś będzie musiał spędzić noc na kanapie. Postanowiła położyć się spać przed Marcusem, żeby to ona spała na łóżku. Nie spodziewała się jednak, że mężczyzna ją obudzi.

Millie przytuliła się do kołdry i wtuliła się w poduszkę.

„Nie chcę. Jestem zmęczony. Ty śpisz na kanapie”.

Marcus zmrużył oczy, dziwne uczucie łaskotało go w piersi. Millie wyglądała jak dziecko rzucające napad złości, uparcie odmawiając wstania z łóżka.

Natychmiast przyjął obojętną postawę. Spojrzał na Millie z wyrazem całkowitego braku zainteresowania i apatii.

„Czy ty w ogóle wiesz, z kim rozmawiasz? Mogę cię łatwo zmusić do spania na progu, wiesz?” Marcus groźnie zauważył.

Przygryzając dolną wargę, Millie rozluźniła uścisk na kołdrze i powoli usiadła. Wiedziała, że nie wygra z mężczyzną w bezpośredniej konfrontacji.

Gdy szła w stronę sofy z kołdrą w ręku, światła zamigotały, a potem zgasły.

Millie tupnęła nogą z frustracji, przeklinając w myślach Marcusa za jego małostkowość. Nie poczekał nawet, aż się położy, zanim zgasił światło.

Na dużym łóżku Marcus marszczył brwi, przewracając się na bok. Zapach ciała brzydkiej kobiety unosił się na prześcieradłach, mimo że była tam tylko przez krótki czas.

Następnego dnia Millie wstała wcześnie rano i ubrała się na cały dzień.

Zeszła po schodach i znalazła Rheę siedzącą na sofie w salonie. Służąca podawała jej talerz świeżych owoców i filiżankę herbaty. Celeste również tam była.

Kiedy Rhea podniosła wzrok, dostrzegła Millie. Zmarszczyła brwi, gdy rozważała możliwość, że Marcus spędził noc obok tej odrażająco wyglądającej kobiety.

Wczoraj w nocy Rhea w ogóle nie mogła spać, a gdy tylko nadszedł dzień, udała się tutaj, aby dowiedzieć się, czy coś naprawdę wydarzyło się między nowożeńcami. Pokręciła głową. To było niemożliwe. Spanie obok tak odrażającego stworzenia byłoby poniżej godności Marcusa.

Rhea wrzała w środku, gdy pomyślała o dominującym zachowaniu Millie wczoraj wieczorem. Zdecydowanie zamierzała pokazać kobiecie jej miejsce dzisiaj.

Odrażająco wyglądająca kobieta prawdopodobnie nie miała pojęcia, że Celeste faworyzowała Rheę i że miała pewne wpływy w rodzinie Thomasów.

Kiedy Millie weszła do salonu, Rhea rozpromieniła się i pomachała do niej. „Panno Brown, już się obudziłaś. Chodź i usiądź”.

Pani Brown?

Millie, która szła do ogrodu, zatrzymała się w miejscu, zaintrygowana sposobem, w jaki kobieta się do niej zwracała. Wpatrywała się w Rheę, której uśmiech nie dosięgnął jej oczu.

„Jasne. Chętnie z tobą porozmawiam, panno Evans” – odpowiedziała Millie.

Millie skierowała się w stronę środka salonu, ale w pobliżu Rhei nie było wolnych miejsc. Musiała przejść przed drugą kobietą, żeby dostać się do drugiej sofy.

Rhea wykonała gest ręką na znak zgody i powiedziała: „Idź, panno Brown. Idź przede mną. Zrobię ci miejsce”.

Millie, niczego nie podejrzewając, odpowiedziała: „Dziękuję”.

Przechodziła obok Rhei, gdy coś pojawiło się przed jej stopami, przez co się potknęła i jej kolano uderzyło w krawędź stolika kawowego. Natychmiast przeszył ją palący ból.

„Panno Brown, dlaczego nie patrzyłaś, gdzie idziesz? Jak to się stało, że się potknęłaś na tak równej podłodze? Nic ci się nie stało, prawda?” Rhea wstała i podała Millie rękę, udając zaniepokojenie.

Millie, która szybko przejrzała jej zachowanie, wzięła głęboki oddech i usiadła na sofie, ignorując ból w kolanie i wyciągniętą rękę Rhei.

تم النسخ بنجاح!