Rozdział 272
Audrey
Wspinając się po pobliskiej drabinie, ściągnąłem z półki grubą, zniszczoną książkę. Jej złoty grzbiet błyszczał w słabym świetle biblioteki, a ja obracałem ją w dłoniach, schodząc z powrotem.
„To tekst o aktach urodzenia stada” – powiedziałem, zerkając na Edwina, gdy szedłem z powrotem do niego. Podałem mu go. „Myślisz, że może być przydatny?”