Rozdział 420
Około północy rodzina zaczyna znikać.
„Właściwie” – mruczy Rafe u mojego boku, rozglądając się po pokoju, podczas gdy mama i tata zaganiają śpiącego Marka do jego sypialni, Juniper podąża tuż za nimi, a Roger i Cora żegnają się ze swoim najstarszym synem, który zostaje tu na noc, aby rano móc pójść do szkoły z resztą z nas. „To może być... idealny moment...”
„Co?” pytam, marszcząc brwi na mojego starszego brata, Jacksona lekko pochylającego się po mojej drugiej stronie, myślę, że już w półśnie. Śmieję się lekko, gdy Jacks opiera swój ciężar o mnie, ponieważ jeśli myśli, że będę w stanie utrzymać jego ciężar, to szczerze przecenia moją siłę.