Rozdział 1312
Śmiech Sereny był podszyty furią. „Czy wy wszyscy macie pojęcie? Same moje wydatki są sto, a może nawet tysiąc razy większe niż przeciętny klient”. „Tak, rozważaliśmy to. Proszę wyjść tak szybko, jak to możliwe”, padła nieugięta odpowiedź. Sprzedawcy starannie ułożyli jej trzydzieści kilka toreb na zakupy przy wejściu, cichy sygnał, że jej patronat nie jest już pożądany.
Wściekła i upokorzona Serena warknęła: „Weź swojego managera! Czy tak marka z najwyższej półki traktuje swoich klientów VIP?”
„Przykro mi, ale nasz sklep umieścił cię na czarnej liście. I tak, to pochodzi prosto od kierownika” – powiedział sprzedawca.