Rozdział 10 Przyjęcie zaręczynowe
Punkt widzenia Lydii.
Siedziałem w domowym biurze mojego taty i otwierałem stertę plików i książek, które dał mi do przeczytania o firmie. Nie powiedział mi, jakie stanowisko czekało na mnie w firmie, ale lekko napomknął o stanowisku CFOI. Byłem trochę podekscytowany myślą o byciu dyrektorem finansowym, ale przestrzegłem sam siebie. Lorena i ja byliśmy tacy sami, pozostaliśmy w złudzeniu.
W przeciwieństwie do mnie, jej urojenie stało się prawdą. Dziś wieczorem odbyło się oficjalne przyjęcie zaręczynowe i zauważyłem u niej kilka objawów ciąży. Cóż, nie kilka, ale jej ciągłe zachcianki i nonszalancję w jedzeniu gdziekolwiek na świecie, bez żadnych zmartwień. Albo to był wzrost, albo moje podejrzenia były słuszne.