Rozdział 99
Punkt widzenia Valerie
Gdy dotarliśmy na bal charytatywny, nie mogłem powstrzymać się od uczucia lekkiego zdenerwowania. Wielka sala balowa była pełna ludzi ubranych w najlepsze stroje, wszyscy emanowali władzą i bogactwem. Stephano wziął mnie za rękę i zaprowadził do naszego stolika, przy którym siedzieli już jego partnerzy biznesowi. Wszyscy przywitali nas skinieniami głowy i uśmiechami, a ja starałem się być uprzejmy i czarujący. Stephano był tuż obok mnie, zajmując się wszystkimi sprawami biznesowymi bez wysiłku, jednocześnie upewniając się, że czuję się komfortowo i dobrze się bawię. Jedzenie było pyszne, muzyka żywa, a nawet udało mi się nawiązać kilka rozmów z kilkoma innymi gośćmi. To było surrealistyczne doświadczenie, być w pokoju pełnym ludzi zamieszanych w działalność przestępczą, ale nie mogłem zaprzeczyć, że dobrze się bawiłem.
W miarę upływu nocy zauważyłem, że Stephano stawał się coraz bardziej spięty. Ciągle sprawdzał telefon i szeptał do swoich partnerów biznesowych, a ja wiedziałem, że coś się dzieje.