Rozdział 55
PUNKT WIDZENIA FIONY
A potem, KLAP! Dałam jej głośnego policzka. Candice spojrzała na mnie, jakbym właśnie popełniła ostateczną zbrodnię. Ale ona w ogóle mnie nie obchodziła. Mam dość znoszenia jej bzdur. Nie jestem matką, więc musi wiedzieć, że nie pozwolę jej ujść na sucho z niczym i wszystkim, co zrobi.
„Jak mnie uderzysz? Czy wiesz, kim jestem? Mogę sprawić, że zniszczę całe twoje życie. Czy wiesz, że mój ojciec może sprawić, że nigdy więcej nie przetrwasz w tym mieście?” zapytała mnie Candice. Kobiety takie jak ona są dla mnie naprawdę obrzydliwe. Wszystko, co potrafi, to wykorzystywać pieniądze i wpływy swojego ojca, aby grozić innym ludziom. Gdyby to był ktoś inny, kto nie ma takich samych pieniędzy i wpływów jak ona, byłby zastraszany za nic.