Download App

Apple Store Google Pay

Lista rozdziałów

  1. Rozdział 1 Oświadczyny??
  2. Rozdział 2 Ślub
  3. Rozdział 3 Odkrywanie
  4. Rozdział 4 Zakładnik
  5. Rozdział 5. Zadawanie pytań.
  6. Rozdział 6 słodkie przypomnienie
  7. Rozdział 7 Spotkanie z rodzicami
  8. Rozdział 8 Tortury
  9. Rozdział 9 Mieszane uczucia
  10. Rozdział 10 Spotkanie
  11. Rozdział 11 Nieoczekiwany zwrot akcji
  12. Rozdział 12 Szalona przyjemność
  13. Rozdział 13 BIANCA
  14. Rozdział 14 Wielkie wiadomości
  15. Rozdział 15 Przejąć władzę?
  16. Rozdział 16 Gabe
  17. Rozdział 17 Buntowanie się
  18. Rozdział 18 Derin
  19. Rozdział 19 Kontrowersje
  20. Rozdział 20 Wrócił!
  21. Rozdział 21 Kara
  22. Rozdział 22 Walka
  23. Rozdział 23 Dziecko...
  24. Rozdział 24 Umowa
  25. Rozdział 25 Don
  26. Rozdział 26 Pocałunek
  27. Rozdział 27 Na zawsze Babev
  28. Rozdział 28 Dziwne teksty
  29. Rozdział 29 Data!
  30. Rozdział 30 Gig
  31. Rozdział 31 Niespodziewany gość
  32. Rozdział 32 Trauma
  33. Rozdział 33 Całowanie go
  34. Rozdział 34 Gorączka
  35. Rozdział 35 Stalker?
  36. Rozdział 36 Konfrontacja z nim
  37. Rozdział 37 Parny...
  38. Rozdział 38 Urodziny (część 1)
  39. Rozdział 39 Urodziny (część 2)
  40. Rozdział 40 Spotkanie
  41. Rozdział 41 Randka w nocy
  42. Rozdział 42 Niespodziewani goście
  43. Rozdział 43 Prawda
  44. Rozdział 44 Pieprz mnie!
  45. Rozdział 45 Zraniony
  46. Rozdział 46 Test ciążowy
  47. Rozdział 47 Wyniki testów
  48. Rozdział 48 Jej były
  49. Rozdział 49 Tajemnicza dziewczyna
  50. Rozdział 50 Laura

Rozdział 1 Oświadczyny??

Punkt widzenia Valerie

„Jak możesz mnie po prostu odesłać do jakiegoś obcego?” mój głos odbił się głośnym echem po korytarzu. Wściekłość w moim głosie można łatwo zauważyć. Patrzę na moich dziadków w szoku i konsternacji.

„Valerie, to dla dobra sprawy” – mówi cicho babcia, próbując mnie uspokoić.

„Nie!” krzyknąłem.

„Powiedz mi prawdę, wy też chcecie mnie porzucić, tak jak moi rodzice dziesięć lat temu. Czy naprawdę jestem aż takim ciężarem, że wszyscy odrzucacie mnie na rzecz następnej dostępnej osoby, kiedy już ze mną skończycie?” – mówię, a mój głos łamie się na końcu.

W tym momencie moja twarz była już zalana moimi własnymi łzami, oczy opuchnięte i błagające o akceptację. Nie mogłam uwierzyć w to, co się działo.

„Zamknij się!” krzyknął na mnie dziadek. „Wychodzisz za mąż za pana Stephano i koniec! Mam dość tych dziecinnych gierek. Niedługo kończysz dwadzieścia lat, na litość boską” – kontynuuje, spojrzenie w jego oczach wyrażało tyle nienawiści i irytacji, że mnie załamało. Nigdy wcześniej nie widziałam, żeby tak się zachowywał, to wszystko było dla mnie szokiem.

Dziadek rzucił babci ostatnie spojrzenie i wyszedł z korytarza, zostawiając babcię, żeby zajęła się moimi „dziecinnymi wybrykami”.

„Proszę, powiedz mi, że to wszystko żart, co zrobiłam źle?” – mówię do babci błagalnym wzrokiem.

„Nie, kochanie, nie zrobiłaś nic złego. Nie mamy wyboru, zaufaj mi, to dla twojego dobra. Później zrozumiesz lepiej” powiedziała, po czym wyszła tak jak mój dziadek, nie oglądając się ani razu.

„No, chodźmy. Don nie lubi czekać zbyt długo” – powiedział mi jeden z mężczyzn, jego twarz była pozbawiona emocji, tak jak reszta mężczyzn. Byli jak sztywne roboty, które działają tylko według instrukcji udzielonych przez ich Dona, mojego przyszłego męża.

Sądzę, że tego też ode mnie oczekiwano, że będę marionetką, tak jak reszta z nich. Że będę posłuszna każdemu jego słowu.

Nie spotkałam go, ale słyszałam o nim tyle rzeczy. Rzeczy, które są wszystkim, tylko nie dobre. Jest przywódcą mafii, więc sądzę, że tego właśnie od niego oczekiwano. Że będzie brutalny, nieprzejednany, będzie miał tyle negatywnych cech, ale przede wszystkim... będzie dominował.

Postanowił wziąć mnie za żonę, a moi dziadkowie z wielką radością oddali mnie w jego ręce.

I tu zaczyna się problem. Nie mogę i nie chcę być jego idealną żoną, tą, która tak chętnie by mu się oddała, spełniała każde jego życzenie bez skargi. Nie, nie teraz, nie nigdy. Odmawiam bycia taką osobą. Nie poddam się mu bez poważnego oporu.

„Wstawaj!” krzyknęli na mnie jego ludzie, przywracając moją uwagę do teraźniejszości.

Ociężale podniosłam się z podłogi, na którą nieświadomie się potknęłam po kłótni z dziadkami. Otarłam łzy, nie chcąc wyglądać na słabą, kiedy spotkałam ich po raz pierwszy.

Chociaż wiem, że widział mnie wcześniej, najwyraźniej obserwuje go od miesiąca bez mojej wiedzy.

Po cichu podążałem za jego ludźmi, nie chcąc stawiać kolejnego oporu, ponieważ pójście z nimi było nieuniknione w tym momencie. Wchodzę na tylne siedzenie jego błyszczącego czarnego SUV-a.

„Gdzie on jest?” – pytam, mając na myśli Stephano, po zauważeniu jego nieobecności.

„On jest zajęty czymś innym, poprosił nas, żebyśmy zabrali cię do jego rezydencji. Spotkasz się z nim dziś wieczorem.” Odpowiedział jeden z jego ludzi.

Siedzę cicho, planując w myślach mój następny ruch. Bscaping nie wchodziło w grę, więc będę rzucać tyle histerii, że Stephano będzie chciał, żebym zniknęła mu z oczu. Muszę jednak uważać, mógłby się mnie łatwo pozbyć, kończąc moje życie, czego zamierzałam uniknąć.

„Pani? Przyjechaliśmy” – zawołał jeden z ludzi Stephano, zauważając, że nie próbuję wysiąść z samochodu. Nie było to jednak celowe, po prostu znów się rozproszyłem.

„Przepraszam” wymamrotałem, po czym wyszedłem z SUV-a.

Cholera! luksus, jaki oferowała ta rezydencja, był szalony. Ten facet był obrzydliwie bogaty i zdecydowanie pokazywał to w najlepszy możliwy sposób. Nie pochodziłem z biednej rodziny , byłem wręcz trochę bogatszy niż przeciętna rodzina. Ale majątek Stephana znacznie przewyższał mój stan finansowy.

Odtrąciwszy tę myśl, poszedłem za ludźmi Stephano do rezydencji. Naprawdę muszę poznać przynajmniej jedno z ich imion, już robiło się męczące nazywanie ich ludźmi Stephano za każdym razem.

W domu stała kolejka ludzi w uniformach pokojówek. Około dwudziestu, z kobietą w średnim wieku, która wydawała się być ich głową, ponieważ jej uniform był nieco inny.

„Jestem Fred, prawa ręka Stephano” – przedstawił się jeden z ludzi Stephano, Fred.

„To jest Melissa, główna pokojówka” – powiedział, odnosząc się do kobiety w średnim wieku. Wprowadzenie trwa w rozmyciu, moje myśli błądzą, nie chcąc zawracać sobie głowy nauką imion osób, którymi nie jestem zainteresowana.

„Chodź tędy” – powiedziała do mnie radośnie jedna ze pokojówek o jasnorudych włosach.

„Co? Po co?” pytam zdezorientowana.

„Nie słyszałaś wszystkiego, co powiedział Fred? Musimy cię przygotować, zanim przyjedzie Stephano. Musisz wyglądać schludnie w jego oczach, przecież wydał już na ciebie tyle pieniędzy” – zrugała.

„Co masz na myśli? Wydał na mnie tyle pieniędzy?” – pytam, w tym momencie niewiarygodnie zdezorientowana.

„Zapomnij, że to powiedziałam i przestań zadawać zbyt wiele pytań. Chodźmy. A tak w ogóle, jestem Pat” – mówi, próbując uniknąć mojego pytania. Postanowiłam nie zadawać więcej pytań, mogę po prostu później dokonać pewnych ustaleń.

„To będzie twój tymczasowy pokój, po ślubie przeniesiesz się do pokoju Dona” – mówi Pat, pokazując mi pokój o przyzwoitych rozmiarach. Luksusowy jak reszta domu, ma łóżko typu queen size umieszczone na środku pokoju. W pokoju było tyle różu, że aż mnie mdliło.

Cóż, to było tylko tymczasowe, chociaż pomysł dzielenia pokoju z zupełnie obcą osobą – i to niebezpieczną – nie wydaje mi się lepszy.

„Zacznijmy od makijażu” – mówi Pat.

„Poczekaj! Wolę zrobić to sama. Dlaczego nie wybaczysz mi na chwilę, podczas gdy ja się szykuję” – mówię do Pat.

„Umm…” odpowiada niepewnie. „Po prostu idź” – przekonałem ją.

„Dobrze, dobrze, proszę, nie wpakuj mnie w kłopoty” – poprosiła, po czym wyszła z pokoju, zostawiając mnie samą.

Oczywiście, że nie planowałem wpędzić biednej dziewczyny w kłopoty. Chociaż pomysł ubierania się w najgorszy możliwy sposób brzmi zabawnie, nie zamierzałem psuć sobie pierwszego wrażenia przez tak błahy pomysł.

Nie zrozumcie mnie źle, nie próbowałam zadowolić Stephano. Po prostu nie chciałam wyglądać na bardziej bezradną i słabą w jego oczach, celowo sprawiając, że wyglądam na zaniedbaną.

Właściwie planowałem zrobić odwrotnie. Chciałem wyglądać jak ktoś, kogo miałem przedstawić Stephano.

Pewny siebie i nieustraszony.

z tą myślą w głowie. Zaczęłam makijaż. Postawiłam na bardzo odważny wygląd, dzięki czemu wyglądałam zupełnie inaczej niż zwykle, nieśmiało i słodko.

Otworzyłam szafę w poszukiwaniu ubrań, na szczęście szafa była już wypełniona ubraniami. Ubraniami luksusowych marek, tymi, które sprawiają, że moje konto bankowe krwawi, gdy robię u nich zakupy.

Moje oczy od razu się rozświetlają, gdy trafiam na strój, tak pasujący do dzisiejszego wyglądu. To była czarna skórzana kurtka z czarnym biustonoszem, którą można było zestawić z czarną mini spódniczką i legginsami z siateczki. Nic nie krzyczy pewniej niż kolor czarny.

„Pani? Skończyłaś już?” Słyszę głos Pata wołającego z zewnątrz pokoju, wchodzącego do środka kilka sekund później

„Po prostu mów mi Valerie i tak, jestem gotowa” – mówię pewnie.

„Świetnie! Don poprosił o spotkanie z tobą teraz” mówi Pay. Wiem doskonale, że jego prośba była niczym innym, jak rozkazem, który miał być wykonany bez zadawania pytań.

„Pewnie” odpowiedziałem, z wysoko uniesioną głową spokojnie zeszedłem po schodach i udałem się do pokoju dziennego, gdzie czekał Stephano.

kaszel*

Odchrząknęłam, oznajmiając swoją obecność. To przykuło jego uwagę, sprawiając, że spojrzał w górę. Poczułam, że zamarzam pod jego zimnym spojrzeniem. To nie było tylko jego spojrzenie, to była dominacja, która z niego emanowała tak bez wysiłku, to był szalony, boski wygląd, który miał.

W ogóle nie byłem przygotowany na to spotkanie...

تم النسخ بنجاح!