Rozdział 62 Księga 2 Rozdział 10
Punkt widzenia Caleba
Po tym, jak dałem Theo znać, że opuszczam ziemie stada, aby szybko coś załatwić, jestem napompowany, gdy wsiadam do mojego Jeepa. Wszystko, co zaplanowałem dla Daphne, idzie idealnie i mam nadzieję, że to wystarczy, aby pokazać mojej ukochanej partnerce, że nie ma niczego na tym świecie, czego nie zrobiłbym, aby ją uszczęśliwić. Zapach Daphne zawsze kojarzył mi się z odrobiną mieczyków i znam idealne miejsce, w którym mógłbym kupić jej piękny butik. Macham strażnikom na pożegnanie, gdy zmierzam do LaGrande.
Nie zdarza się zbyt często, że musimy wędrować po ziemiach ludzi w poszukiwaniu rzeczy. Theo i ja rozbudowaliśmy nasze stado tak, aby było jak najbardziej samowystarczalne. Większość naszego jedzenia sami uprawiamy i hodujemy własne zwierzęta gospodarskie. Polujemy i łowimy ryby, kiedy chcemy lub musimy, nigdy nie zabierając z Ziemi więcej, niż oddajemy. Więc postanawiam, że wykorzystam ten czas, opuszczę szyby i włączę radio na cały regulator. Przypominam sobie, jak przywiozłem Daphne do naszego domu. To był pierwszy raz, kiedy jechała samochodem lub miała kontrolę nad stereo. Uśmiech pojawia się na mojej twarzy, gdy przypominam sobie prostą przyjemność, jaką czerpała z tego doświadczenia. Uwielbiam pokazywać jej nowe rzeczy, a ponieważ była bardzo odizolowana, prawie wszystko jest dla niej nowe.