Rozdział 64 Trzech to już tłum
Po pierwszej zmianie nic innego nie miało znaczenia, poza chęcią biegania. Moje pragnienie, by być na zewnątrz w nocy, pędząc przez kraj, było przytłaczające. Było o wiele gorsze niż jakiekolwiek pragnienie, jakiego kiedykolwiek doświadczyłem.
Chodźmy, błagała Diana. „Tuż tam są drzwi na zewnątrz”.
Diana miała rację. Pospieszyłem do drzwi po lewej stronie podium i warknąłem, rzucając się na drążek zwalniający, który miał odblokować drzwi.