Rozdział 127 Powrót do katastrofy
Panika przebiegła przeze mnie, gdy usłyszałem słowa Victora. Wszyscy byli dla nas tak przyjaźni na grillu. Dlaczego mieliby nas teraz śledzić?
Może to była pułapka. Słyszałem i czułem też wilki biegnące za nami.
Drżąc, rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu miejsca, gdzie mogłabym się ukryć.