Rozdział 57
„Nie, proszę nie! Nie jestem jego hodowcą!” Natychmiast przerwałem słowa żołnierza. Chciałem trzymać się z daleka od Dickena.
Jakiekolwiek słowa związane z Dickenem i mną sprawiały, że byłem nerwowy. Bezradnie chwyciłem się kołnierzyków, zmuszając się do szybkiego uspokojenia.
Ale wtedy poczułem gęsty, wilgotny zapach ciała Dickena. Zapach zbliżał się do mnie i w ciągu sekundy zostałem nim otoczony.