Rozdział 101
Nagle usłyszałem łomotanie do drzwi kabiny. W tym samym momencie do moich uszu dotarł odgłos strzału, a za Dickenem rozległ się głośny plusk wody.
„Szybko! Tryton znów się pojawił i jest w domku Lindy. Przygotujcie trochę uspokajających strzałek! Nie możemy pozwolić mu znowu uciec!”
To był władczy głos kobiety Laury. Głos, którego nie słyszałem od dawna.