Rozdział 117 Pobić go
„Carman, naprawdę myślisz, że obchodzą mnie twoje drobne sprawy?” Głos Vernona był chrapliwy, ledwo maskując narastający gniew. „Dzisiaj narobiłeś wielkiego bałaganu, a ja to olałem. Powinieneś uważać się za szczęściarza. Ale skoro już się do mnie zbliżyłeś, chyba muszę coś zrobić”.
„Vernon, co planujesz zrobić?” zapytał Carman.
Vernon gestem ręki sprawił, że pojawiło się kilku ukrytych ochroniarzy, którzy całkowicie otoczyli Carmana.