Rozdział 57
Julian pojawił się z nianią wcześnie następnego ranka. Na szczęście byłam rannym ptaszkiem i właśnie skończyłam się przebierać w ubranie dzienne.
Wyciągnął zapasową filiżankę kawy. „Gotowy? Musimy szybko stąd wyjść, zanim ktokolwiek zauważy”.
Rzuciłem mu wątpliwe spojrzenie. „Zanim ktokolwiek zauważy?”