Rozdział 284
„Nie patrz na mnie, raz prowadziłem... i wszyscy wiemy, jak to się skończyło”. Zachichotałem, myśląc o tym, jak rozbiłem się, kiedy po raz pierwszy dotarłem do bezpiecznej strefy.
Kolejny krzyk opuścił mężczyznę obok mnie, a jego ręka wystrzeliła, mocno chwytając mój nadgarstek i ściskając go, by spróbować stłumić ból. Lekko się skrzywiłam, ale powstrzymałam krzyk, wiedząc, że on właśnie szukał tak bardzo potrzebnej ulgi.
„Wszystko w porządku?” Lewis położył dłoń na moich ramionach i skierował ją w stronę faceta, który trzymał mój nadgarstek jako zakładnika.