Rozdział 236
„W takim razie musisz kupić kapelusz, żebym mógł ukraść twój następnym razem”. Zachichotałem na widok jego oszołomionego wyrazu twarzy, zanim delikatnie pociągnąłem go za rękę, gdy powoli szedłem w stronę wejścia. „Chodźmy i skończmy z tym”. Myślałem, że skończyłem ze spotkaniami z wysoko postawionymi wilkami i błaganiem o swoją sprawę, ale oto byłem, po raz kolejny wchodząc do jaskini lwa, właściwie do jaskini wilka, chociaż tym razem wszedłem tam dobrowolnie, ale i tak serce waliło mi w piersi z nerwów.
„Po prostu się zrelaksuj, Gilliard jest dobrym alfą i naprawdę pragnie spokoju. Wysłucha każdego twojego słowa, zanim wyrazi swoją opinię”. Lewis miał na mnie dobry, uspokajający wpływ. Nawet jeśli nasz związek nigdy w pełni się nie zmaterializuje, byłam wdzięczna, że po prostu tam był.
„Ok...” Gdy tylko otworzyłam drzwi i weszłam, wszyscy zatrzymali się w miejscu, kilka westchnień i mnóstwo pomruków dobiegło od ludzi, którzy mieszkali w domu, podczas gdy ja po prostu gapiłam się na główne wejście i kwiaty, które spoczywały na stole bezpośrednio pod schodami, przypominały mi za bardzo pałac. Przełknęłam ślinę i w końcu pozwoliłam, aby moje oczy przeskakiwały z jednej osoby na drugą.